piątek, 28 września 2012

Ostatnie malinowe przysmaki

Wiecie co oznacza babcia na wsi??
Skarb i wielkie szczęście :) Ja mam zaszczyt posiadac dwie takowe babcie (oczywiście dziadków też:) ) - jedną w świętokrzyskim, a drugą w mazowieckim (ale trochę km mam do niej z Warszawy).
 Każdy "mieszczuch" powinien doceniać taką babcię...przykłady z życia:
 w podstawówce tylko ja widziałam krowę "na żywo"..ba! nawet ją dotykałam i miałam własnego cielaka :D
Kolejnym przykładem jest to, że tylko ja, całe dwa miesiące wakacji spędzałam poza domem, jeździłam traktorem, kombajnem, buszowałam w sianie i wydeptywałam w zbożu pokoiki (dziadku wybacz :* )...niby nic ale jak się ma te 10 lat...to i szacunek w klasie był ;p
Teraz doceniam inne walory - piękny krajobraz, ciszę i spokój, świeże powietrze, wiejskie jajka (prawdziwe, a nie te kupione w Biedronce, którym zmyto stempelek), swojskie jedzenie, świeże warzywa i owoce :) Jeżeli chodzi o te ostatnie to moimi ulubionymi są maliny...i moja babcia dobrze o tym wie :) Dlatego była tak kochana, że naprawdę nie wiem jakim cudem, ale zdobyła dla mnie ostatnie w tym roku maliny...nie obyło się bez poświęceń - chora, w brzydką pogodę, poszła, zerwała, zapakowała i wysłała do mnie :* Kochana...najlepsza!
Jak tylko do mnie dotarły - zostały pożarte :)
Z tego co zostało zrobiłam kolejną wersję drugiego śniadanka.

 
Skład:

maliny (wg uznania)

(to owoce najbogatsze w naturalna aspirynę, kwas salicylowy o działaniu przeciwzapalnym. Dostarczają również sporą dawkę wit.C, manganu, miedzi, żelaza, cynku, ponadto wit.E, K i foliany)

 
 

1/2 banana

(najbardziej kaloryczny, ale też bogaty w mangan i wit. B6. Jest to pokarm antystresowy, korzystny dla układu trawienia)

 
 

nektarynka

(źródło żółtych barwników karotenowych - prowitaminy A, a ponadto wit.E i miedzi)

 
 

jogurt naturalny


A oto jak to zrobić:



Jeżeli macie możliwość zdobycia świeżych malin to polecam! Jeżeli nie, to mrożone również "dadzą radę" :)

Smacznego!
 
Odzywam się dopiero po weekendzie - wyjeżdżam na wieś :)
 
buziaki :*
lewinka

czwartek, 27 września 2012

Nici z postanowienia + sukienka

Cześć wszystkim :)

Kto lubi niespodzianki? A któż ich nie lubi?! :) Ja uwielbiam..ale do sedna ;p
Dziś wybrałam się do Złotych Tarasów, żeby kupic spodnie i...tylko spodnie! Obiecywałam sobie, że nawet nie spojrzę na żaden kosmetyk i jak można z góry zakładac, obietnicy nie spełniłam ;) Nie żeby specjalnie...ale zwyczajnie przez przypadek. Po wejściu do Złotych, pewnym krokiem udałam się w stronę Zary, aż tu nagle między H&M i Orsay'em, wyłania się on...nowiuśki, pachnący,dziś otwarty sklep amerykańskiej marki Bath&Body Works...weszłam...przepadłam!! :)


Jest to amerykańska marka, stworzona w 1990 roku w New Albany w stanie Ohio.
 
Stawiamy na innowacyjność, jakość i skuteczność. Inspiruje nas moda i natura i jesteśmy całkowicie oddani zapachom.

Przez ostatnie 10 lat odmieniliśmy przemysł kosmetyczny – dzięki naszym pachnącym, aromatycznym produktom pielęgnacyjnym.

Uwielbiamy i troszczymy się o Naszych Klientów! Pomagamy odnaleźć i wybrać piękne zapachy, które najlepiej pasują do Twojej osobowości i Twojego domu.
 
Przez ostatnią dekadę B&BW odmieniła przemysł kosmetyczny wprowadzeniem pachnących, aromatycznych produktów takich jak żele pod prysznic, balsamy, świeczki i akcesoria, skupiając się na tworzeniu i oferowaniu najlepszych produktów czerpiących inspirację z natury.
 
Ja też dałam się skusić na te aromatyczne rozkosze :)

 

 
Dałam się skusić na:
krem do ciała
 
balsam do ciała
 
błyszczyk do ust, który bezapelacyjnie podbił moje serce zapachem - wanilii i mięty :)
 
Personel bardzo pomocny (ale nie nachalny!), wystrój sklepu piękny i dobrze zorganizowany (wszystko jest po segregowane), a przy kasie miła niespodzianka :) Przy zakupie kremu do ciała, balsam (nie musi byc z tej samej linii zapachowej - ja specjalnie wybrałam inny) dostajemy gratis. Ponadto wszystkie błyszczyki (a jest ich całe mnóstwo) przecenione są na 16zł. Reasumując zamiast zostawić w sklepie 89zł, zostawiłam 45 :)
 
Ja napewno jeszcze tam wrócę!
 
Sklep nie posiada polskiej strony internetowej, ale ma amerykańską >>KLIK<<
a także polskiego facebooka >>KLIK<<
 
 
 
Znacie tą markę? Jesteście zadowolone? A może któraś z Was była też tam dzisiaj?
 
buziaki :*
lewinka
 
 
P.S. Pokazywałam Wam ostatnio moje zakupy  , a w nich tą sukienkę
 

 
 
 
Wczoraj dostałam identyczną..niestety tej nie mogę oddac bo nie ma paragonu, a z mojej zerwałam metki, więc jeżeli któraś z Was chciałaby takową zakupić to zapraszam :)
 
Cena wywoławcza 100zł
Jest to sukienka marki New Look,
rozmiar M
kolor -czerwień
sukienka jest nowa z metkami
cena regularna 119zł (więc zawsze 19 zostaje na...no właśnie...jutro przeceny w Rossmannie :) )
Przesyłka na mój koszt, możliwy odbiór osobisty na terenie Warszawy.
 
Wszystkie zainteresowane proszę o wiadomość na





środa, 26 września 2012

Rozdanie :)

Dziś blog obchodzi swoją miesięcznicę!
Wiem, dla niektórych z Was to naprawdę mało, ale dla mnie to dużo i wiele dla mnie znaczy. Jak napisałam w pierwszym poście początki są trudne...ale to co osiągnęłam przez ten pierwszy miesiąc przerosło moje oczekiwania :) Nie sądziłam, że ktoś będzie chciał mnie czytac i teraz bogatsza w doświadczenia pierwszego miesiąca cieszę się, że podjęłam to wyzwanie :)
Ponieważ pierwszy miesiąc jest tak wyjątkowy, chciałam Wam podziękować i przygotowałam rozdanie :)
 
 
Do wygrania jest:
 
- maska do włosów BingoSpa (proteiny kaszmiru i kolagen)
- woda termalna Avene
- odżywka Isana (intensywnie pielęgnująca)
- masło kakaowe Ziaja
- mgiełka do ciała  z droginkami złota Missy
- żel pod prysznic Isana (wersja limitowana, marakuja i kokos [ja uwielbiam])
- krem do rąk Natura
- kieszonkowy lakier do wlosów taft (nadający połysk)
- kieszonkowe perfumy Secret Obsession Calvin Klein
- maseczka z olejkiem arganowym Marion
- 3x lakier Coral Prosilk (nr. 155, 124, 160)
- 2x lakier miss selene (nr. 213, 140)
- 4x kieszonkowa pasta do zębów blend-a-med (all in 1)
- próbka perfum GAP established 1969
- próbka kremu na cellulit i rozstępy BingoSpa
- 3x próbka kremu odżywczego na noc BIOrokitnik
- próbka kremu Neutrogena
- próbka mleczka do suchej skóry Vichy
- próbka fluidu Estee Lauder Duble Wear (używałam przez kilka lat - idealny do ukrycia niedoskonałości)
- zestaw próbek preparatów do twarzy Clinique
 
Nagrody podzieliłam na dwa zestawy:
 

 
 
Zasady:
  1. Publiczne obserwowanie bloga - obowiązkowe
  2. Odpowiedź na pytanie: "Co zmieniłabyś/zmieniłbyś na moim blogu?" (nie obowiązkowe, aczkolwiek mile widziane ;) )
Wiem, że pytanie może wydac się banalne lub proste, ale dla mnie liczy się każda odpowiedź. To jest mój pierwszy blog, więc jestem świadoma, że popełniam mnóstwo błędów - pomóżcie mi to zmienic :)
 
Dodatkowe losy:
  1. Dodanie bloga do blogrolla + 3 losy
  2. Napisanie notki + 2 losy
  3. Umieszczenie podlinkowanego zdjęcia na pasku bocznym +3 losy
  4. Udostępnienie na facebooku + 3 losy
Regulamin:
  1. Organizatorem i sponsorem konkursu jestem ja, czyli właściciel bloga: http://lewinkabloguje.blogspot.com/
  2. Konkurs przeprowadzany jest na zasadach określonych niniejszym regulaminem i przepisami obowiązującego prawa.
  3. Konkurs przeznaczone jest dla osób będących publicznym obserwatorem bloga oraz zamieszkałych na terenie Polski.
  4. Do zwycięzcy odezwę się drogą mailową.
  5. Zgłoszenia do rozdania są przyjmowane od 26.09.2012 do 24.10.2012. Zgłoszenia po tym terminie nie będą brane pod uwagę.
  6. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone 26 października 2012.
  7. Zamieszczając komentarz zawierający zgłoszenie do rozdania uczestnik wyraża zgodę na akceptację niniejszego regulaminu oraz na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z Ustawą o Ochronie Danych Osobowych (Dz.U.Nr 133 pozycja 883).
  8. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami).
     
Szablon odpowiedzi:
 



Obserwuje jako:
E-mail:
Blogroll: tak + link/nie
Notka/pasek boczny: tak/nie
Facebook: tak + link/nie
Odpowiedź na pytanie:
Wybieram zestaw (można brac udział w losowaniu obu zestawów):


 
 
Zdjęcie do umieszczenia:
 

Powodzenia!
 
buziaki :*
lewinka

poniedziałek, 24 września 2012

Tydzień w dzień

Tak jak obiecałam dziś pojawia się pierwsze zestawienie "tydzień w dzień" czyli zarys mojej pielęgnacji. Takie rozpisanie pomoże mi systematycznie stosować dane produkty, a także poznac reakcje moich włosów bo czasem ciężko jest mi się zorientować o co im chodzi??
To tyle ze wstępu, a teraz konkrety ;)

17 września

olej stymulujący porost włosów Khadi na ok. 2 godziny podczas ćwiczeń
szampon Green Pharmacy do włosów normalnych i przetłuszczających się [nagietek lekarski]
balsam Green Pharmacy przeciw wypadaniu [olejek łopianowy] (ok. 30min)
eliksir ziołowy Green Pharmacy do włosów łamliwych, zniszczonych oraz farbowanych
odżywka ekspresowa w piance Gliss Kur (tylko na końcówki włosów)

włosy lekkie, błyszczące ale trochę suche przez...zioła?

18 września

Biovax, intensywnie regenerujący szampon [włosy ze skłonnością do wypadania]
Biovax, intensywnie regenerująca maska [włosy ze skłonnością do wypadania] na ok. 3,5 godz.(zasiedziałam się czytając posty na blogach)
Biovax, jedwab w płynie (końcówki)
Gliss Kur, ekspresowa odżywka regenerująca -włosy długie o rozdwajających się końcówkach
 
włosy obciążone, błyszczące

20 września

Alterra, szampon biotyna i kofeina
maska BingoSpa z glinką Ghassoul nałożona na 15 min pod czepek i ręcznik
Green Pharmacy, eliksir ziołowy do włosów łamliwych, zniszczonych oraz farbowanych
Kerastase, Soin Densitive GL
L'biotica Biovax, serum wzmacniające A+E (na odstające babyhair)

suszarka, chłodny strumień powietrza
 
włoski super!! delikatne, mięciutkie, sypkie idealne :)
 
22 września
 
 olejek za słodkich migdałów na noc
 
23 września
 
Alterra, szampon biotyna i kofeina
maska BingoSpa z glinką Ghassoul, 15min pod czepek i ręcznik
Green Pharmacy, eliksir ziołowy
Gliss Kur, ekspresowa odżywka regenerująca - włosy długie o rozdwajających się końcówkach
 
suszarka, chłodny strumień powietrza
 
 
włoski delikatne, mięciutkie, sypkie, elastyczne i mega błyszczące - domyślam się, że do tego połysku przyczynił się olejek...ale niestety jak zawsze po całonocnym olejowaniu włosy wypadały garściami :(
 
Włosy dziś:
Włoski od słońca złapały troszkę światła, więc zdjęcia bez lampy ;)
 
 
 
P.S. Chcę Was poinformowac, że dziś zaczynam kurację BiovaxMED Aktywny Żel Stymulujący Odrastanie Włosów, wg. producenta kuracja musi trwać minimum 4 tygodnie, więc 22 października możecie spodziewać się jego recenzji.
 
 
 



Czy któraś z Was już o nim słyszała/używała ?? Ciekawa jestem czy faktycznie działa ;)
 
buziaki ;*
lewinka

sobota, 22 września 2012

szału nie ma, złości też nie

Cześć wszystkim ;)

Dziś na linii ognia stawiam żel peelingująco-rewitalizujący marki Garnier, seria Czysta Skóra FRUIT ENERGY. Żel zawiera wyciąg z grejpfruta i granatu & pochodną witaminy C.
 Od dłuższego czasu szukam swojego ulubieńca peelingowego do twarzy, a że tego oto pana peelinga poznałam na promocji, postanowiłam zaprosić go do domu ;p
 
 
Ogólne informacje:
 
Peelingująca formuła żelu oparta na oczyszczającym kwasie salicylowym zawiera złuszczające drobinki, by dogłębnie oczyścić pory i pomóc zmniejszyć niedoskonałości.
Formuła z wyciągami z grejpfruta i granatu oraz pochodną witaminy C wyselekcjonowanymi z uwagi na właściwości oczyszczające i energizujące sprawia, że żel skutecznie oczyszcza cerę i przywraca jej blask.
Apetyczny zapach żelu otula skórę mgiełką świeżości, z cytrusowymi i kwaskowatymi nutami.
Efekt: intensywnie oczyszczona i wygładzona skóra, niczym po "zastrzyku" energii, staje się widocznie piękniejsza i pełna blasku.
 
Skład: aqua, coco-betaine, butylene glycol, SLS, disodium cocoamphodiacetate, polyethylene, sodium chloride, acrylates/ c10-30 alkyl acrylate crosspolymer, ascorbyl glucoside, benzyl alcohol ;(, benzyl salicylate, capryloyl salicylic acid, ci 15510/ orange 4, ci 17200/ red 33, citronellol, citrus grandis extract/ grapefruit fruit extract, eucalyptus globulus extract /eucalyptus globulus leaf extract, glycerin, limonene, linalool, polyquaternium-47, propylene glycol, punica granatum extract, salicylid acid, sodium benzoate, sodium hydroxide, tetrasodium edta, xanthan gum, zinc gluconate, parfum/ fragrance (F.I.L. B52588/1).
 
Skład jest dłuugi (na przepisywałam się) i dużo w nim różnych odmian sodium. Jednak mnie najbardziej martwi benzyl alcohol, bo moja skóra raczej z nim się nie lubi (ale tak jak mówię, moja skóra nie lubi, Twoja może lubic). Wydaje mi się, że tutaj pełni funkcję konserwującą, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu. Chroni również kosmetyk przed nadkażeniem bakteryjnym, które możemy wprowadzić przy codziennym użytkowaniu produktu (np.nabierając krem palcem).
Jako składnik konserwujący jest dozwolony do stosowania w kosmetykach w ograniczonym stężeniu. Znajduje się na liście substancji konserwujących dozwolonych do stosowania z ograniczeniami w produktach kosmetycznych. Jego dopuszczalne maksymalne stężenie w gotowym produkcie wynosi 1%.
 
 Na bardzo duży plus są przeciwutleniacze ;)
 
Opakowanie:
Tubka z miękkiego plastiku, czyli typowe opakowanie takich żelowych peelingów. Opakowanie naprawdę ładne i estetyczne, kolory super...brawa dla grafika! ;)
Jest poręczna, dobrze leży w dłoni, łatwo otworzyć ją nawet mokrymi rękami.
 

Zapach:
Przyjemny, orzeźwiający. Mi się podoba, aczkolwiek jest to połączenie grejpfruta z czymś chemicznym.
 
Konsystencja:
Bezbarwny, lejący żel z całkiem sporą ilością małych drobinek. Niestety napoczątu użytkowania samoczynnie wylewał się z opakowania, przez co stał się nie wydajny! W znacznym stopniu utrudnia to dozowanie.


Właściwości:
Żel bardzo dobrze się pieni i rozprowadza...gorzej ze zmyciem. Kiedy nie dokładnie go zmyjemy, czuc delikatne napięcie/ściągnięcie skóry.
Troszkę wysuszył mi buźkę..pewnie jest to reakcja na benzyl alcohol.
Zauważyłam zniknięcie niewielkich zmarszczek młodzieńczych, których każda z nas może spodziewać się po wakacjach. Bardzo fajnie odświeża i naprawdę rozświetla cerę. Niestety nie zauważyłam rzadnych działań na rzecz wyginięcia zaskórników.
Peeling dla mnie ciut za delikatny, ale dobry do codziennego stosowania.
 
Cena:
17zł / 150ml
ja kupiłam w promocji za 15,59zł (zawsze coś ;) )

Ocena:

2/5

 
Czy go kupię? Nie wiem..może będę do niego wracać powiedzmy raz na pół roku, ze względu na przeciwutleniacze i rozświetlenie. Niestety ani drobinki peelingujące, ani uczucie ściągnięcia skóry, tym bardziej brak jakichkolwiek efektów na zaskórniki nie przekonuje mnie do regularnego stosowania.
 
 
Stosujecie go? Ciekawa jestem czy u Was też wywołuje mieszane uczucia?
 
buziaki ;*
lewinka


czwartek, 20 września 2012

Genialny imbir

Dokładnie rok temu wujek wtajemniczył mnie w cudowny sposób leczenia wszelkich przeziębień. I uwaga! Jest to...herbata imbirowa.
Za oknami mamy już jesień, porę typowo chorobową, a że sama zmagam się teraz z zatokami, postanowiłam przekazać Wam moją imbirową wiedzę tajemną ;)

 
Ułatwia trawienie
 
Łagodzi mdłości
 
Zmniejsza agregację (zlepianie) płytek krwi, chroni więc przed tworzeniem się zakrzepów. Jest niezbędnym dodatkiem do menu osób z podwyższonym cholesterolem.
 
Łagodzi bóle miesiączkowe
 
Leczy przeziębienia i przynosi ulgę chorym stawom, bo jest bogaty w substancje przeciwzapalne. 
 
Leczy migreny - regularnie stosowany zmniejsza częstość i ilość ataków.
 
Działa przeciwobrzękowo, bo zawarty w nim olejek eteryczny ma działanie moczopędne.
 
Dba o jamę ustną. Ma działanie odkażające i odświeżające, pozostawia miły zapach w ustach. Leczy infekcje, pobudza wydzielanie śluzu.
 
Zwiększa koncentrację i wydajność umysłową, bo poprawia ukrwienie mózgu.
 
Polepsza krążenie krwi, wspaniale rozgrzewa cały organizm. W medycynie chińskiej uchodzi za “gorący", powodujący ogień w ciele. Pobudza też organy płciowe. Tam, gdzie rośnie, czyli w tropikalnej Azji, używa się go jako afrodyzjak.
 
i wiele innych...
 
UWAGA! Unikaj imbiru, jeżeli jesteś w ciąży, karmisz, chorujesz na przewlekłą chorobę układu trawiennego.

A teraz do dzieła ;)

Herbata imbirowa
 
Składniki:
 
imbir
miód
cytryna
czarna herbata
 

  1. Do dzbanka (1l) wsypujemy trochę czarnej herbaty. Im więcej jej wsypiecie, tym herbata będzie bardziej mocna..ilość tak naprawdę zależy od tego jak mocną herbatę lubicie.
  2.  
     
     
  3. Następnie obieramy imbir, kroimy na drobne kawałki i wsypujemy do dzbanka. Tutaj też ilość zależy od Waszych preferencji, im więcej imbiru tym herbata jest bardziej aromatyczna, mocna (paląca), pobudzająca, rozgrzewająca, itp.
  4.  
     
     
  5. Imbir z herbatą zalewamy wodą ok. 90 stopni i przykrywamy pokrywką
  6. Po ok. 2 minutach dodajemy łyżkę miodu - ja dodałam gryczany, bo taki akurat miałam pod ręką (dziadek pszczelarz na bieżąco mnie zaopatrza ;) ).
  7. Na koniec dodajemy sok z połowy cytryny, choc przyznam się, że ja zazwyczaj daję mniej.
I..tadam! Gotowe ;) Laikom imbirowym radzę powolne picie, żadnych szybkich i dużych łyków, bo możecie miec problem ze złapaniem oddechu ;p
     
Piłyście już kiedyś taką herbatkę? Jak wrażenia? A może znacie inne przepisy z imbirem w roli głównej?
 
buziaki ;*
lewinka


wtorek, 18 września 2012

Green Pharmacy, balsam do włosów przeciw wypadaniu

Cześć wszystkim :)

Jak już wcześniej pisałam moją największą włosową zmorą jest wypadanie. I to w bardzo dużych ilościach ;( Dlatego nagminnie kupuję wszystkie dostępne produkty z cudownych hasłem "przeciw wypadaniu włosów". Tak też było z tym balsamem.


Ogólne informacje:
 
 

Aqua, Cetearyl Alcohol, Dipalmitoilethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Ceteareth-20, Cetrimonium Chloride, Amodimethicone, Trideceth-12, Burdock Oil, Guar Hydroxypropyl Trimonium Chloride, Hydrolyzed Wheat Protein, Tocopheryl Acetate, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Disodium EDTA, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Citric Acid.

Opakowanie:
Butelka z miękkiego plastiku stylizowana na wzór apteczny bądź "domowej roboty". Osobiście uwielbiam takie stylizacje ;)

 
 
Zapach:
Na początku wydawał mi się okropny, teraz się polubiliśmy i nawet zaczyna mi się podobać. Typowo ziołowy.
 
Konsystencja:
Produkt jest gęsty, nie spływa z włosów i ładnie się na nich rozprowadza.
 
 
Właściwości:
Produktu używałam co drugie mycie, zawsze wmasowując w skalp i rozprowadzając aż po same końce. Co ciekawe produkt ten potrafi miec "fochy", czyli swoje lepsze i gorsze dni. Zauważyłam, że działanie preparatu jest uzależnione od szamponu! Nie polecam związku z BioVaxami, ale parowanie z Alterrą (z kofeiną) lub Green Pharmacy (Nagietek Lekarski) jest jak najbardziej wskazane! Włosy w te dobre dni, są lśniące, elastyczne, gładkie, tworzy się z nich piękna błyszcząca tafla, przy czym wogóle nie są obciążone. W składzie jest dużo elementów antystatycznych i faktycznie włosy nie elektryzują się. Dodatkowo balsam ułatwia rozczesywanie, co jest wg mnie dużym plusem ;)
W gorsze dni produkt powoduje puszenie się włosów i ogólną nie moc w ich okiełznaniu.
Niestety w składzie znajdują się również parabeny i silikon - Amodimethicone.
 
A co z najważniejszym, czyli z działaniem przeciw wypadaniu? Moim zdaniem sprawdza się ;) Zauważyłam mniejszą ilość włosów na szczotce i w łazience, choc może to byc zasługa również suplementów, które aktualnie przyjmuję.
 
 
Cena:
7,50zł/300ml
Niska, bo produkt jest bardzo wydajny.
 
Ocena:
4/5

 


 almost perfect.

Ciekawa jestem czy Wy też go używacie? I czy zdarzały Wam się "fochy" tego balsamu?

buziaki :*
lewinka



niedziela, 16 września 2012

Ciasteczko mnie taguje ;)

Zostałam otagowana przez ciasteczkowy.blogspot.com - bardzo dziękuje ;) choc przyznam, że na początku nie wiedziałam o co chodzi ;p ale o to mój pierwszy tag :)
 
 
Zasady: otagować 15 osób, ujawnić 7 faktów o sobie, podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu. Do dzieła :)
 
7 faktów o mnie
 
1. Jestem zodiakalnym lwem i jestem idealną reprezentantką wszystkich zalet oraz wad cechujących ten znak
 
2. Gdy choruje staje się Naczelną Marudą Wszechświata
 
3. Nauczyłam się j. hiszpańskiego poprzez oglądanie filmów, telenoweli w sieci tylko po hiszpańsku (nadal nie umiem nic napisać w tym języku)
 
4. Uwielbiam zdjęcia pin up girls, choc sama nie ubierałam się tak i nie mam zamiaru się ubierać
 
5. Staram się cwiczyc co drugi dzień....staram to dobre słowo ;)
 
6. Przy pierwszej kontroli prędkości, (chyba ze zdenerwowania) chciałam uciekać...rzuciłam do taty :"nie dogonią nas" i dodałam gazu ;p
 
7. Liczba "7" jest moją szczęśliwą liczbą! Mieszkam pod 7, urodziłam się w 7 miesiącu roku, 7 pierwszy raz zostałam ciocią ( teraz jestem już potrójną ;)), 7 miesiąca roku pierwszy raz zostałam mamą chrzestną, w 2007 roku pierwszy raz się "na poważnie" zakochałam, a 7 czerwca br obroniłam się na 5 :)
 
 
 
Taguję:
     
     
buziaki ;*
lewinka

Dziewczyna jak malina

 
Maliny to moje ulubione owoce, dlatego jak pojawiła się malinowa seria Marion, nie mogłam jej nie kupic. Na pierwszy "ogień" poszła Kąpiel odbudowująca włosy.
 
Ogólne informacje:
Unikalna terapia dla włosów o świeżym zapachu malin, delikatnie oczyszcza, usuwa resztki szamponu z włosów oraz pomaga przywrócić naturalną kwasowość skóry głowy. Nature therapy to wyjątkowa kombinacja natury i nowoczesnej technologii dla naturalnie zdrowych włosów. Bez Parabenów, SLES i SLS. Stworzona została do pielęgnacji wszystkich rodzajów włosów, szczególnie wymagających wzmocnienia, w celu przywrócenia im blasku, siły i elastyczności.
 
Aqua, Cetrimonium Chloride, Glycerin, Polyquaternium-70 (and) Dipropylene Glycol, Propylene Glycol, Coceth-7 (and) PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether (and) PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Acetum, Prunus Armeniaca Fruit Extract, Prunus Persica Fruit Extract, Pyrus Malus Fruit Extract, Polysorbate 80, Rubus Idaeus Fruit Extract, PEG-12 Dimethicone, Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin, Parfum, Methylizothiazolinone, Cl 16255, Cl 16185
 
Opakowanie:
Mała, przezroczysta buteleczka z zamknięciem, które niestety oderwało mi się już po 2 użyciu. Butelka jest miękka, mała dziurka umożliwia odpowiednie dozowanie produktu.
 
Zapach:
Smaczny ;) choc wyczuwam tu również troszkę chemikaliów...zapach nie utrzymuje się długo na włosach, coś ok. 2 godzin
 
Dostępność:
Ja naprawdę miałam problem ze znalezieniem go, dlatego zdecydowałam się na zakup przez allegro.pl. Jeżeli nie chcecie kupować przez internet to sprawdźcie TU , bo może okazać się, że Marion jest tuż obok Was ;)
 
Właściwości:
Konsystencja produktu jest wodnista w kolorze malinowym. Produkt w składzie ma troszkę chemii, trochę natury, więc generalnie tragedii nie ma. Silikon jest jeden, ale uwodniony - PEG-12 Dimethicone - czyli rozpuszczalny w wodzie, nie mniej jednak osoby stosujące pielęgnację bezsilikonową będą niepocieszone.
Według producenta preparat ma starczyc na 5 myc - specjalnie liczyłam i u mnie wyszło 6, więc przy mojej częstotliwości mycia, musiałabym kupować nową butelkę co 1,5 tygodnia.  Trochę trudno nałożyć odpowiednią ilość na włosy - jeszcze gorszym pomysłem jest wylanie produktu na dłoń i wcieranie we włosy...większość produktu z dłoni trafi prosto do...wanny ;(
Nie obciąża włosów, łatwy do spłukania, włosy po nim są przyjemne w dotyku, sypkie i błyszczące :)
 
zdjęcie bez lampy, przy sztucznym świetle w łazience
 
 
Cena:
6.90zł / 130ml
jednorazowo nie wysoka, ale jeżeli ktoś ma zamiar stosować regularnie to np. w moim przypadku miesięczna kuracja wynosi  ok. 23,70zł
 
Ocena:
8/10 (minus za wydajność - producent mógł stworzyć większe opakowania)
Preparat przypadł mi do gustu i jeżeli znajdę go gdzieś blisko siebie (nie będę musiała męczyć rodziny i znajomych o zakupy na allegro) to go kupię.
 
Macie podobne odczucia? Czy może ja nie potrzebnie się czepiam tej wydajności i kilku chemicznych składników?
 
buziaki ;*
lewinka

sobota, 15 września 2012

Shopping :)

Zakupy? O tak ;) Jak to mówią, są znacznie tańsze od sesji u psychoterapeuty, a cieszą szybciej i równie mocno :)
 
 
Oto co wpadło do mojego koszyka (oczywiście wmawiam sobie, że są to same must have i poprostu nie miałam innego wyjścia jak tylko je kupic ;p )
 
 
Kolorówka:
* dwaj bambusowi bracia EcoTools - pędzel do pudru oraz pędzel do różu (to akurat przemyślany zakup - moje dotychczasowe pędzle właśnie odmówiły współpracy)
 
* róż Sensique summer blush (skusiła mnie cena - 9,99zł - zobaczymy czy się sprawdzi)
 
* zestaw do stylizacji brwi essence
 
* korektor perfect cover stick KOBO
 
* tusz do rzęs Lovely Collagen - Wear (tani i naprawdę dobry tusz...wracam do niego po sporej przerwie - 4 miesiące sztucznych rzęs 1:1 - zobaczymy jak się sprawdzi)
 
 
 
Ciało:
* chusteczki do higieny intymnej facelle
 
* Perfecta mama, Intensywny preparat przeciw rozstępom (odrazu zaznaczam, że nie, nie jestem mamą). Kremik teraz jest w przecenie coś ok. 15zł - niestety przecena zaczęła się dzień po moim zakupie, ehh...
 
* Missi, mgiełka do ciała z drobinkami złota (biorąc pod uwagę to, że mam już 8 produktów rozświetlających do ciała, mogłoby się wydawać, że ten jest mi już nie potrzebny...? Ale cóż, nie mogłam się powstrzymać :)
 
 
Nóżki:
* Fuss Wohl, lotion do nóg rozświetlający (tak, tak kolejny taki produkt :) ale nie mogłam się powstrzymać, a poza tym był w przecenie ok.4.50zł)
* Fuss Wohl, krem zmiękczający do stóp
 
* Green Pharmacy, Scrub do stóp
 
 
Włosy:
* szampon Babydream (bo naczytałam się o nim dużo pozytywnych opinii i był w promocji: 2,49zł)
 
* BioVax Med, aktywny żel stymulujący odrastanie włosów (męczę się z wypadaniem, więc chwytam się dosłownie wszystkich możliwości...oby ta się sprawdziła)
 
* Taft, lakier do włosów nabłyszczający (raz na jakiś czas nie zaszkodzi)
 
* nożyczki fryzjerskie (jeżeli czytałyście
moją wizytę u fryzjera to wiecie dlaczego je kupiłam)
 
 
Inne:
* maśc cynkowa
 
* Fuss wohl, dezodorant do butów (w moim przypadku przyda się do zabicia gumowego zapachu kaloszy)
 
* herbatka Bioactive Slim Plus (uwielbiam ją! nie mam pojęcia czy działa...ale za to jak smakuje!)
 
* wazelina biała Ziaja (do przygotowania kremiku ratującego moje rzęsy po zdjęciu sztucznych, ale o tym po weekendzie)
 
* woda termalna Avene (skusiła mnie promocja:15,99zł. Zobaczymy, może stanie się godnym wymiennikiem mojego ulubieńca La Roche-Posay?)
 
* kupiłam jeszcze suszone morele w Rossmanie ale nie doczekały się zdjęcia, gdyż wcześniej zostały pożarte ;)
 
* perfumy GUESS Suductive, ostatnio mój nr1
 
Kupiłam również sukienkę w New Look, ze zniżką studencką wyniosła mnie 107zł :) Myślicie, że jest ok? Wkurzają mnie trochę te "wałki/boczki" od stanika ;(
 
Wybaczcie mi za jakość zdjęcia, ale było robione na szybko i w nocy. Obiecuje poprawę ;-)
 
Radosc przy zakupach była...ale przy kasie już nie zabardzo. Mimo wszystko jestem zwolenniczką takich większych jednorazowych zakupów, niż "latania" za każdym razem do sklepu - bo możemy byc pewne - za każdym razem gdy "polecimy" do sklepu po 1 rzecz, kupimy conajmniej jeszcze jedną.
 
 
A Wy co wolicie, jednorazowe duże zakupy, czy kilka razy po kila rzeczy?
 
buziaki :*
lewinka

wtorek, 11 września 2012

Byłam u fryzjera...

Od dawien dawna byłam fanką linii salonów fryzjerskich Jean Louis David, zawsze wychodziłam zadowolona, a podczas samej usługi czułam się naprawdę dopieszczana...ale to było kiedyś :( "Przerzuciłam się" później na siec K&L, by po roku znów powrócić do Jean'a. Nie był to trafny powrót!



W ostatnią sobotę wpadłam na "genialny" pomysł, obcięcia włosów i zamiast choc na chwilę się zatrzymać i zastanowić "czy aby napewno?", popędziłam wprost do salonu na Jerozolimskich. Było już późno, do zamknięcia salonu została jedynie godzina i ciut ciut. W salonie pracowało trzech fryzjerów i każdy miał akurat klienta, nie zniechęciło mnie to, bo przecież w kolejce byłam jedna jedyna, a to wyjątkowa rzadkość w tym salonie! (Jean nie prowadzi zapisów).
Przez ok 20 min czekania przyglądałam się ich pracy, a wierzcie mi naprawdę było na co popatrzeć! :) Klienci byli anglojęzyczni, a naszym polskim fryzjerom nie było łatwo się z nimi porozumieć...na początek fryzjer poinformował klienta, że zaraz nałoży u na głowę "pasta with sauce" (czyt. makaron z sosem), nawet nie wiecie jak mnie rozbawił wyraz twarzy tego anglika!!! :) Później okazało się, że fryzjer miał na myśli pastę nabłyszczającą do włosów z jakimiś płynami. Następnie żona tegoż anglika próbowała zażartować ze swoich siwych włosów (oczywiście po angielsku) na co pani fryzjerka zareagowała...udawaniem że nic nie słyszy, a gdy kobieta zaczęła mówic głośniej, fryzjerka włączyła suszarkę. Na koniec przy płaceniu pani recepcjonistka pięknie przeliterowała "K-O-D  P-I-N  P-R-O-S-Z-E  P-L-I-Z-Z".
Ale nie o tym miał byc ten post...więc wracając do sedna, przyszła na mnie kolei. Trafił mi się fryzjer od "makaronu z sosem" :) Na początek dostałam herbatkę z ciastkiem, czym zyskali u mnie punkt, bo jestem okropnym łasuchem! Chwilę porozmawialiśmy co bym chciała - obcięte końcówki, max. 3cm, skrócona grzywka też o ok.3cm i wycieniowane włosy - a następnie usadowiłam się przy myjce. Fotel genialny! Bo masażer :) Chwile przy myjce były najlepszymi chwilami w tym salonie - masaż głowy, masaż pleców. I na tym szczęście się kończy!
  1. fryzjer plastikowym, gęstym grzebieniem rozczesywał moje mokre włosy ( z moją struktura włosa, najłatwiej jest je zniszczyć właśnie na mokro) rozumiem musiał to zrobić, żeby równo obciąć włosy, ale po co robił to dwa razy na myjce i jeszcze dwa razy na fotelu?
  2. osuszanie ręcznikiem może i było skuteczne i szybkie...ale napewno nie delikatne dla włosów
  3. obciął mi nie 3cm, a 8 ! eh...2 miesiące drożdży szlak trafił...;/
  4. chciał suszyc mi włosy na nawyższej temperaturze...gdy w końcu zirytowana zaprotestowałam, zaczął tłumaczyć, że tak jest najzdrowiej dla włosa i skóry, a poza tym za 20 min zamykają.
  5. na koniec uciekłam przed lakierowaniem - moje włosy po lakierze są naprawdę bardzo przesuszone.
Najgorsze jest to, że nie wszystkie rozdwojone końcówki zostały obcięte :( a moje włosy nie wyglądają na wycieniowane...grzywka to już wogóle :(

Włosy tył (po myciu, wyschły naturalnie)



Włosy przód z grzywką


Włosy przód (grzywka na bok)


Włosy przed obcięciem (niestety nie zrobiłam zdjęcia z tyłu :( )


Zastanawiam się jak kiedyś mogło mi to nie przeszkadzac? Teraz za bardzo kocham moje włosy, że znów je narażać.
Szukam dobrego i sprawdzonego fryzjera w Warszawie, znacie/polecacie? Chociaż przez najbliższy czas mam zamiar omijać fryzjerów szerokim łukiem!
A może wiecie jak samemu obcinac włosy? Trudne?

buziaki :*
lewinka

czwartek, 6 września 2012

puszysty omlet

Jeżeli decyduje się na zjedzenie czegoś (powiedzmy szczerze) nie zbyt służącego figurze to wymagam jednego -SMAKU :) Jestem prawdziwym żarłokiem słodkości, skrytożercą wszystkich ciastek, batoników, żelków i...słodkich omletów!
"Prawdziwy" omlet w swoim składzie zawęża się do jajek i soli, więc ten, którego tyczy się post napewno nie można nazwać "prawdziwym".
Moja podróbka , która jest odrobinę biszkoptowa, smakuje mi o wiele bardziej od tych najprawdziwszych prawdziwych. I tylko to się dla mnie liczy :)


 
Skład na jeden omlet:
Ciasto:
 
2 jajka
 
2 łyżki mleka
 
2 łyżki mąki
 
szczypta soli
 
odrobinę oleju do smażenia
 
odrobinę masła
 
Dodatki:
 
2 łyżki serka homoganizowanego waniliowego
 
maliny
 
cukier puder
 
lub wg Waszych upodobań ;)
 
A oto jak to zrobić :)
  1. Jajka w całości ubijamy blenderem (lub mikserem lub czymś co macie pod ręką, a dobrze ubije), dodajemy szczyptę soli i znów ubijamy przez ok 1 minutę.
  2.  
  3. Dodajemy dwie łyżki mleka i znów miksujemy, aby następnie dodac mąkę i tak tak...znów miksujemy.
  4.  
  5. W tym czasie na patelni rozgrzewamy ok. 2 łyżek oleju, na koniec dodając trochę masła (tak do smaczku :) ) - smażenie na samym maśle jest nie zdrowe, a na samym oleju nie smaczne.
  6. Masę wylewamy na patelnie i smażymy na średnim ogniu. Gdy omlet zacznie odstawać od krawędzi patelni, należy go przerzucić na drugą stronę. Natomiast kiedy zacznie wyrastać z patelni to znak, że jest już gotowy!
  7. Ja swój zawsze osuszam z tłuszczu.

  8.  
     
  9. Następnie zaczynamy dekorować pysznościami :) Kilka dni temu moja mama umieściła w słoiku podpsute maliny i zasypała je cukrem...teraz zrobiło się z nich coś w rodzaju soko-dżemu?? Z braku konfitur, postanowiłam wyłowic takie maliny i troszkę "podrasowac" :)
  10.  
  11. Do takich malin dodałam dwie łyżki serka homoganizowanego i zmiksowałam blenderem.
  12.  
  13. Teraz wystarczy posmarować nasz pyszny omlet i smacznego :)
  14.  


     
     
     
     
    Czy Wam też się wydaje, że mój omlet jest wyjątkowo PATRIOTYCZNY ??? :) :)
     
    Smacznego!



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...